Był kiedyś taki film „Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Wyobraźcie więc sobie, tylko tak czysto hipotetycznie,  że chcecie się rozstać. Jak to zrobić, żeby zepsuć, skończyć małżeństwo? Są na to pewne sposoby! Może otarliście się o niektóre nieświadomie? Może Was poturbowały, zostawiły rysy? Jak w grze komputerowej… Mamy kilka żyć, ale z każdą stratą jesteśmy słabsi. To co, zagramy w 10 sposobów? A później wszyscy zrobimy odwrotnie i będziemy żyli długo i szczęśliwie?!:)

  1. Nie zmieniajcie się!

„Masz mnie kochać taką, jaka jestem”, „nie mam zamiaru się zmieniać”, „ludzie przecież się nie zmieniają” Hmmm, znacie te slogany? Oczywiście w miłości człowiek bierze pod uwagę wady drugiej osoby, niektórzy twierdzą nawet, że nie kochamy za coś, tylko mimo czegoś. Jednak heloł? Dalibyście radę wytrzymać z osobą, która tkwi w miejscu? Nie ma ambicji, nie pracuje nad sobą, nie rozwija się, nie wchodzi na kolejne poziomy gry? Da się w ogóle być ciągle na pierwszym etapie „Mario”? Nie możliwe! Jednak jeśli chcecie, aby małżonek się Wami znudził, zaczął myśleć: „no gdzie ja miałam/miałem oczy?” „jaki(a) ja byłe(am) głupi (a)!” albo po prostu wyprzedził Was o kilka długości na szlaku tej małżeńskiej wyprawy, trwajcie w swojej stałości! Nie uczcie się niczego nowego! Nie próbujcie nowych smaków, tylko jedzcie cały czas schabowego z zmieniarkami! Nie zastanawiajcie się jakie są Wasze pragnienia! Nie redefiniujcie Waszych potrzeb!  Kochajcie się ciągle w jednej pozycji! Bądźcie ciągle tacy sami, nudni, niezmienni, bez ambicji, constans… Może przyjdzie ktoś nowy, dla kogo będziecie interesujący. Do czasu…

  1. Romansujcie z telewizorem/telefonem!

Pisanie o tym, że media zżerają życie jest już chyba oczywistością. Wyobraźcie sobie, że w tej grze, w którą gramy wyskakuje nagle wielki Telewizorofejsubokotwór i odgryza Wam łeb! Nawet nie zauważyliście tej sytuacji, bo mieliście już od dawna swoją głowę w jego paszczy. Fakty są takie, że media społecznościowe zabierają nam ponad 5 lat życia! Jasne, że to uogólnienie i są tacy, którzy nie mają fejsa czy insta albo nawet telewizora (a tych akurat coraz więcej). Jednak ogólnie, jako  ludzie z globalnego świata jesteśmy niewolnikami technologii. Budzimy się z komórką w łóżku i pierwsze co robimy po przebudzeniu to czytamy newsy w necie, sprawdzamy pocztę, zaglądamy do mediów społecznościowych. Może we współczesnych młodych małżeństwach coraz mniej takich obrazków, że facet siedzi z piwem przed telewizorem, ale często piwo i telewizor zostały zastąpione przez internet. Cóż, jeśli zatem chcecie, żeby Wasze pożycie kulało, zamiast obdarowywania się namiętnymi pocałunkami, gapcie się w telefon! Chcecie, żeby za chwilę nie było o czym pogadać,  nie odzywajcie się wieczorem, tylko sprawdzajcie pocztę, walla, foty i co tam jeszcze macie. Może wycieńczeni, z przekrwionymi oczami, cieśnią nadgarstka, grubi albo przesadnie wychudzeni wylądujecie na terapii i druga połówka przybędzie Wam z pomocą. A może nie przyjdzie, bo już się od Was oddaliła, a wy tego nie zauważyliście.  Przepadniecie i nikt o tym nie napisze na Facebooku.

  1. Bądźcie nudziarzami!

Teraz to już tylko domek, kapciuszki, obiadek, ciepełko, telewizorek, pielesze. A feeee! Odpychający obraz? A jednak zastanówcie się, czy czasem nie jest bliski Waszej rzeczywistości? Niby nie chcieliście źle, przecież życie domowe, dokładanie do pieca, wszak podgrzewanie ogniska jest takie ważne. Sęk w tym, że między spędzaniem czasu w domu, dbaniem o dom i swoją intymną przestrzeń, a zramoleniem, skapcanieniem, zdziadzieniem jest ogromna różnica. Jeśli chcecie iść w kierunku światła, którym jest halogen z napisem ROZWÓD, róbcie tak dalej! Szczególnie jeśli Wasz współmałżonek pragnie romantyzmu, wyjść, randek, wspólnego działania, rozwoju, ekscytacji, odpychajcie go! Nie starajcie się urozmaicać życia, nie celebrujcie urodzin i świąt, żyjcie według schematu: pobudka, śniadanie, praca, powrót, telewizor albo inne potwory (patrz punkt 2), jedzenie, spanie. Kiedy ona/on proponuje kino, mówcie: „eee, za drogo, nie stać nas”, kiedy chce zrobi niespodziankę, odpowiadajcie: „wiesz, że nie lubię niespodzianek”, kiedy chce, gdzieś wyjść, odpowiadajcie: „a co, źle Ci w domu?” Jednym słowem, bądźcie nudziarzami, a na pewno w końcu zostaniecie sami!

  1. Stawiajcie innych na pierwszym miejscu!

 Dużo się mówi o tym, że związek nie może nas ograniczać, że ważna jest przestrzeń dla siebie, przyjaźnie, relacje poza związkiem. OK, ale jeśli chcecie narazić na szwank tę najważniejszą przyjaźń, najgłębszą relację, największa przygodę, najfantastyczniejszą wyprawę, jaką jest małżeństwo, postawcie wszystkich innych ludzi na pierwszym miejscu! Gadajcie pół nocy przez telefon z mamą, ojcem, bratem, siostrą, znajomymi. Umawiajcie się ciągle na babskie/męskie wyjścia, bądźcie miłosiernymi Samarytanami, którzy pomagają wszystkim, są zawsze chętni, gotowi do pomocy, otwarci, do dyspozycji, na jeden telefon, na pstrykniecie, na wezwanie. Zapomnijcie, że małżeństwo to podstawa i lećcie pomagać, radzić innym ludziom! Przecież macie takie dobre serca, nie potraficie odmówić. A że mąż/żona czują się odrzuceni, pominięci, zapomniani. E tam! Poradzą sobie. Nie zdziwcie się jak szybko tak właśnie zrobią. Poradzą sobie…bez Was.

  1. Ignorujcie problemy!

Jeśli na trasie małżeńskiej wycieczki widzicie znak z napisem UWAGA PROBLEMY, zignorujcie go! Omińcie, udajcie, że nie widzicie! Brnij dalej, jakby nigdy nic! Możecie jeszcze zakopać problemy w dziurze, zamieść pod dywan i gwizdać na nie. Przecież Wy nie możecie mieć problemów! One się zdarzają tam gdzieś, u innych. Zresztą, co to za problemy, że jakoś ostatnio trochę częściej się kłócicie i trudniej Wam jest się zrozumieć? Ci sąsiedzi spod 5, oni to mają problemy. On stracił pracę, a ona wygląda jak siedem nieszczęść, chyba chora. To są problemy.

Zatem, tkwijcie w tym przekonaniu, że przecież inni mają gorzej. W ogóle nie rozmawiajcie o trudnościach. Przecież w młodym małżeństwie wszystko musi grać. Nie ma innej opcji. Wierzcie w to, a problemy niech rosną, rosną i rosną…

  1. Oddalcie się od siebie! Zapomnijcie o seksie i bliskości, zabawie!

Naprawdę nie wiecie jak zaprzepaścić bliską relację w małżeństwie? To przecież bardzo proste, oto przepis: witajcie męża/żonę z naburmuszoną miną, miejcie ciągłe pretensje, czepiajcie się wszystkiego, krytykujcie i nigdy nie chwalcie, a przede wszystkim wiejcie chłodem! Nie przytulajcie i odrzucajcie chęć przytulenia. Zamiast ust do namiętnych całusów, nadstawiajcie policzek. W łóżku zawijajcie się w swoją kołdrę i zasypiajcie w dwie sekundy po położeniu się.
A seks? Zapomnijcie o seksie! Przecież zawsze jest coś: albo już za późno albo za wcześnie, za mało czasu, jest zmęczenie, zły humor, ból głowy, ból palca, zdenerwowanie przed pracą, wkurzenie po pracy…Na pewno znacie najlepsze wymówki. A nawet jak już jakimś cudem dojdzie do zbliżenia, ba, nawet do orgazmu, po tej chwili słabości powiedzcie opryskliwym tonem, że to była strata czasu!

  1. Wprowadźcie ciche dni!

Jasne, że czasami lepiej zamilknąć, ugryźć się w język, zacisnąć zęby, niż powiedzieć coś okrutnego, coś czego później będziecie żałowali. Jednak brak rozmowy, wyjaśnienia, nawet z użyciem kilku mocnych, ale prawdziwych słów, jest niszczący dla związku. Zatem, jeśli chcecie doprowadzić małżeństwo do destrukcji, zamilknijcie! Nie rozmawiajcie, tylko udawajcie, że słuchacie, burknijcie coś pod nosem zamiast odpowiadać na pytania. Po sprzeczce zamknijcie się w sobie i zamknijcie usta na Amen. Bądźcie nieustępliwi w tym postanowieniu. Żadne prośby i słowa przeprosin, żadne maślane oczy Was nie skruszą. Nie dajcie się! A niech ma ten drugi! Niech poczuje jak to jest! Za karę. Obowiązkowo musicie trenować taką postawę średnio raz na dwa tygodnie. Tylko wówczas uzyskacie efekty wyrobienia mięśnia obojętności. Powoli druga połowa zacznie przyzwyczajać się do tych cichych dni, do czasu w którym przestanie jej brakować rozmowy z Wami. 

  1. Wydawajcie więcej pieniędzy niż macie!

Kasa to jeden z powodów kłótni, rozstań, poróżnień w rodzinie i w małżeństwie. Z jednej strony ludzi dotykają takie dramaty jak uzależnienie od hazardu, które jest chyba jednym z najkoszmarniejszych nałogów. Z drugiej, w czasach łatwego dostępu do kredytów trudno uniknąć różnego rodzaju obciążeń, w które się pakujemy chcą wieść „normalne” życie. Sytuacja, w której młode małżeństwo wchodzi we wspólne życie z długiem na 30 lat, jest czymś powszechnym. To szmat czasu!  Jak tu nie zwariować? A przecież chciałoby się jeszcze zobaczyć trochę świata, przecież inni jeżdżą i później wrzucają foty z egzotycznych podróży. Wypadałoby kupić nowe auto. Ile możemy jeździć tym starym rzęchem? A może po prostu ile można jeździć tym samym samochodem? Skąd na to brać? Może
z kolejnego kredytu? Przecież mamy zdolność. Nawet człowiek się nie obejrzy, kiedy na szyi zaciska się pętla. A później stres i wzajemne pretensje, kiedy kasy zaczyna brakować, bo na przykład jedno straciło pracę i co teraz? Pojawiają się wzajemne oskarżenia. Mówi się, że za pieniądze nie kupi się miłości, przyjaźni. To najświętsza prawda, ale kiedy z kasą jest krucho, to jakoś tak ciężej żyć w sielance i romantycznej miłości. Dlatego, jeśli chcecie doprowadzić do rozstania w ogóle nie planujcie wydatków, szastajcie kasą, wydawajcie też mnóstwo wspólnych pieniędzy bez wspominania o tym drugiej połowie! Ciii…może się nie wyda…

  1. Zagroźcie rozwodem!

A kiedy już się pokłócicie, bez względu o cokolwiek, nie gódźcie się! Przecież chcecie doprowadzić do rozstania. Możecie zastosować technikę cichych dni przez rok, wtedy macie gwarancję, że w końcu druga strona pęknie. Polecamy też technikę rodem z drugiej strony emocji. Wykrzyczcie wszystko co najgorsze, ubliżajcie drugiej osobie, wyciągnijcie to, co sprawia jej ból, największe traumy, włóżcie palec w bolące miejsca i na koniec powiedzcie, że chcecie rozwodu. Możecie też zacząć się pakować. Nic tak nie działa jak pokazówka z pakowaniem. Wrzućcie pospiesznie najpotrzebniejsze rzeczy i przygotujcie się do wyjścia. W międzyczasie możecie szukać informacji na temat tego jak szybko wziąć rozwód. Jeśli jednak jesteście innymi typami osobowości i obce są wam takie akcje we włoskim stylu, możecie zastosować technikę „na chłodno”.  Zimnym, pewnym głosem, mówcie małżonkowi o rozwodzie. Albo tak mimo chodem, nawet w małej kłótni, a może nawet niby żartem, ale takim co to ma ukłuć między żebra.

  1. Miejcie sekrety!

Pewnie, że każdy ma taki malutki, dostępny tylko dla siebie zakamarek duszy. Jednak jeśli Waszym celem jest zrealizowanie planu meridż distrojera, rozszerzcie strefę sekretów. Miejcie tajemnice! Nie mówcie drugiej osobie o swoich porażkach, obawach, planach. Duście w sobie bolączki i na pytanie: „co ci jest”, zawsze odpowiadajcie: „NIC!” Pielęgnujcie tajemnice. Miejcie takie sekrety z mamą, ojcem, ciocią, babcią. Nie mówcie o nich mężowi/żonie. Róbcie wszystko, żeby się nie wydało, bądźcie uważni i także podejrzliwi w stosunku do drugiej osoby. Róbcie jej wyrzuty, a sami bądź nie w porządku. A na koniec, kiedy już będziecie ustalali podział majątku, powiedzcie, że tak naprawdę to nie czułeś/nie czułaś szczęścia bo nigdy twoje najskrytsze pragnienia nie zostały spełnione.

 

To by było na tyle z naszych “rad”! Na pewno macie jakieś swoje przemyślenia a propos. Koniecznie dajcie o nich znać! Mamy nadzieję, że zastosujecie się do naszych “podpowiedzi”;) w trybie zaangażowanego zaprzeczenia (!!!) i i będziecie coraz lepszym, cudownym, zakochanym w sobie małżeństwem.

 

A  zatem:

  1. Rozwijajcie się i wspierajcie w rozwoju!
  2. Spędzajcie czas razem, na rozmowie a nie z telewizorem, komputerem i komórką!
  3. Bądźcie ciekawi świata i siebie!
  4. Bądźcie dla siebie najważniejsi we Wszechświecie!
  5. Rozwiązujcie problemy, razem!
  6. Bądźcie blisko i pielęgnujcie Waszą intymność!
  7. Nie zamykajcie się i nie odrzućcie opcję cichych dni!
  8. Planujcie budżet i gadajcie o wydatkach!
  9. Nawet w złości nie mówcie o rozwodzie!

Wyzwanie Popieprzonej:

To tak już zupełnie post scriptum: zastanówcie się, czy któryś z powyższych 10 obrazków Was nie dotyczy? Odpowiedzcie sobie szczerze…A potem, cóż, chyba wiecie co robić…

 Mamy żyć długo i szczęśliwie, no i 100 lat oczywiście!!!:D